Odchudzanie / Dietetyka

Planujesz schudnąć, jednak nie masz wystarczającej motywacji? Męczysz się przy wykonywaniu pierwszego ćwiczenia z Chodakowską? Masz dosyć swojego ciała, jednak ta czekolada, którą przyniósł Misiek i ją właśnie je, aż prosi się o spróbowanie? Powiem Ci jedno – nie jesteś sama.

Miliony kobiet na całym świecie przechodzą dokładnie przez to samo. Z jednej strony widok fałdek na brzuchu, cellulitu na udach i tych wielkich ramion jest ohydny. Z drugiej – przyzwyczajamy się do takiego stanu rzeczy „przecież zawsze byłam gruba”, „przecież mam już swoje lata”, „przecież on mnie nie zostawi, kocha mnie taką jaka jestem”, „przecież…”. Wystarczy. Wymówek jest mnóstwo. Tylko żadna z nich nie jest dobra. Zatem co zrobić? Jak w końcu powiedzieć swojemu wewnętrznemu „ja” nie? Jak przejść na dietę i nie zwariować?

Po pierwsze – jedz!

Tak! Jedz, bo bez jedzenia nie masz energii. Bez jedzenia nie funkcjonujesz. Bez jedzenia jesteś słaba i rozdrażniona. Tylko pamiętaj o jednej prostej zasadzie! Wiem co jem i wiem kiedy jem. W prawidłowej i przede wszystkim skutecznej diecie nie chodzi o to, byś zrezygnowała za wszystkiego i jadła raz dziennie… Tutaj chodzi o racjonalne żywienie, które pozwoli Ci normalnie funkcjonować i chudnąć jednocześnie. Wyznacz sobie konkretne godziny spożywania posiłków. Zaczynasz dzień o 6:30? To świetnie. O 7 zjedz lekkie śniadanie, np. płatki z mlekiem 2%. Ponieważ powinno się jeść co 3-4 godziny, o 10. 00 zjedz w pracy drugie śniadanie. Np. małą zbożową bułeczkę z twarożkiem (tylko pamiętaj – ZBO. ŻO. WA! najlepiej z jakimiś ziarenkami). O 13. 00 zjedz przekąskę np. jakiś owoc, lub też napij się soku pomidorowego. O 16. 00 nie zapomnij o obiedzie. Pyszna opcja – duszona ryba w sosie pomidorowym. O 19. 00 zjedz lekką kolację. Np. sałatkę z duszonym kurczakiem w ziołach. Taka zmiana będzie czymś zupełnie nowym! Uwierz. Twój organizm nie będzie wiedział o co chodzi. W końcu będzie otrzymywał zastrzyki energetyczne regularnie. Nie będzie musiał odkładać sobie niczego „na później”, ponieważ będzie wiedział, że o określonej porze dostanie swoje „paliwo”. Nie bój się tej zmiany. Nawet jeśli prowadzisz bardzo chaotyczny tryb życia – to wszystko da się poukładać. Wystarczy odrobina chęci, by wieczorem przygotować sobie pudełeczka na kolejny dzień i zjeść to wszystko o określonych godzinach. Pamiętaj, że ta zmiana musi wypływać z Twojej chęci. Ona sama nie wprowadzi się do Twojego życia.

Po drugie – ruszaj się!

Oho! Łatwo powiedzieć. Ale jak tu się ruszać, jak o 17 trzeba zrobić obiad mężowi, przypilnować dzieci by zadanie domowe odrobiły, a w międzyczasie trzeba jeszcze telefonicznie omówić z partnerem z sąsiedniego biura nowy projekt… Masz rację. Wykrojenie z tego zapchanego grafiku jednej godziny graniczy z cudem… Ale… To Ty jesteś Panią WŁASNEGO życia i czasu. Chyba nic się nie stanie, jak 3 razy w tygodniu to mąż zostanie o 20. 00 z dziećmi? Masz dwie opcje do wyboru – darmową i płatną (płatna bardziej motywuje). Darmowa – jak wiadomo – ćwiczenie z filmikami zamieszczonymi w Internecie, bieganie, jazda na rolkach. Płatna? Siłownia, lub fitness. Nie umiesz/wstydzisz się ćwiczyć na siłowni? Zdecydowanie lepszą opcją będzie właśnie fitness Nie lubisz zwykłych ćwiczeń? Wybierz Zumbę lub Salsation. To naprawdę świetna opcja dla tych, którzy preferują odchudzanie nie będąc tego odchudzania świadomym. Tak właśnie działa m. in. Zumba. Tańczysz, uśmiechasz się i krzyczysz. Czujesz się świetnie, pot spływa strumieniami, a to wszystko przy naprawdę dobrej zabawie. Nadal jesteś sceptycznie nastawiona? Może przekona Cię fakt, że przy Zumbie można spalić nawet 600kcal!!! Idź i sama zobacz – zakochasz się! ;)

Po trzecie – nie waż się!

Codzienne spoglądanie na wagę, zwłaszcza tuż po ćwiczeniach bywa zgubne. Mięśnie pracują, spinają się. Po każdych ćwiczeniach ważymy więcej. Jeśli dodamy do tego jeszcze zbliżającą się miesiączkę… Tylko się zniechęcisz. Zatem przyjmij zasadę ważenia się raz w tygodniu. Np. w drugi dzień przerwy między ćwiczeniami. Swoje wyniki koniecznie zapisuj. Poczujesz jeszcze większą motywację!

Po czwarte – bądź cierpliwa!

Nie spodziewaj się spadku 10kg w tygodnia na tydzień. Odchudzanie to przede wszystkim długotrwały proces. Nic nie przychodzi od razu. Nie schudniesz w 3 tygodnie 10kg, a jeśli schudniesz – natychmiast przybierzesz je z nawiązką. Niestety, albo raczej stety odchudzanie to przede wszystkim przejście na zdrowy styl życia. Wyeliminowanie złych nawyków, wprowadzenie nowych, dobrych. Pamiętaj, że to wszystko nie ma być chwilową dietą, po której wrócisz do swojego starego „ja”. To ma być zmiana na całe życie. Może na początku nie będziesz tak na to patrzyła. Będziesz myślała – „dobra spróbuję, ale jak schudnę, to się najem!”. Bądź jednak świadoma tego, że jak już schudniesz, to właśnie nie będziesz chciała się „najeść”. Nie będziesz czuła potrzeby powrotu do nieregularności. Powrotu do fastfoodów. Poczujesz się naprawdę dobrze i przy tym będziesz chciała pozostać.

Po piąte – nie rezygnuj!

Nawet jeśli raz odstąpisz od diety – nie skreślaj swoich dotychczasowych starań i osiągnięć. Pamiętaj, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i nawet te Superdziewczyny z okładek mają słabości. Jedne wolą słodycze, inne znów wolą hamburgery. Każdy z nas ma swoją ulubioną niezdrową potrawę, której raz na jakiś czas musi spróbować, choćby nie wiem co! Więc nie myśl, że jesteś gorsza. Nie myśl też, że Twoje odchudzanie nie ma już sensu, tylko dlatego, że zjadłaś kawałek pizzy. No dobrze – trzy kawałki. Najważniejsze, by Twoje odstępstwa nie pojawiały się zbyt często. Cheat meal nie może mieć miejsca codziennie.

Nie rezygnuj też z diety tylko dlatego, że ostatnio nie masz czasu na przygotowywanie boxów na kolejny dzień. Kup coś gotowego, byle było to zdrowe. Zamiast duszonej ryby zjedz sałatkę z kurczakiem kupioną w popularnym fastfoodzie. Nie masz czasu na przygotowanie bułeczki na drugie śniadanie? Zjedz jakiś zdrowy zbożowy batonik. Może nie jest to najlepszą alternatywą i niejeden dietetyk złapał by się za głowę, ale pamiętaj – nie każdy zbożowy batonik jest napakowany cukrem i chemią. Są produkty naprawdę dobrej jakości, których skład nie razi w oczy i zdrowie i które można z pełną świadomością i uśmiechem spożywać jako zamienniki zdrowego, domowego jedzenia.

Pamiętaj, że to Ty układasz swój dzień, nawet gdy myślisz, że tak nie jest. Masz wpływ na godziny przyjmowania swoich posiłków. Masz wpływ na to, jakie te posiłki będą. Wszystko leży w Twoich rękach. Niestety nikt za Ciebie Twoich fałdek nie zrzuci, prócz Ciebie samej ;).

Tematy: