Odchudzanie / Dietetyka

Skuteczność diet odchudzających
Moda na diety różnego rodzaju nadal trwa, na coraz to bardziej wymyślne plany o egzotycznych nazwach możemy napotkać się w czasopismach, na portalach internetowych lub mediach społecznościowych typu YouTube lub Instagram. Twórcy diet, w większości przypadków nieposiadający tytułu ani uprawnień dietetyka, zapewniają nas o cudownym działaniu swojej metody, nęcąc zdjęciami metamorfoz nieznanego pochodzenia. Dosyć często takim dietom poświęca się całe książki lub e-booki, a ich cena jest niestety wygórowana, zważywszy na słabą treść, do której należą m. in przepisy na kanapkę z awokado i pomidorem.

Dlaczego nadal dajemy się na to nabrać?

Każdy z nas, kto już kiedyś w swoim życiu "przeszedł na dietę" wie, jak to się najczęściej kończy: parę tygodni wyrzeczeń, chudniesz, czujesz dumę. Nadchodzą urodziny, inna okazja do świętowania, lub po prostu postanawiasz wynagrodzić sobie minione trudy kawałkiem ciasta, bo ci się należy... i twoja samokontrola znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Lub też inna sytuacja: udało ci się schudnąć wymarzone 2, 5, lub 10 kilogramów, więcej nie potrzebujesz, więc kończysz dietę i zaczynasz "jeść normalnie". Waga jednak zamiast stać, leci w górę, osiągając stan sprzed rozpoczęcia diety lub, co gorsza, ostatecznie ważysz więcej niż na początku.

Nie bez powodu mówi się tyle o efekcie jo-jo, a reklamy wychwalają tabletki rzekomo zapobiegające temu zjawisku. W internecie roi się od złotych rad typu "nie jedz po 17", "używaj niebieskich talerzy, by zmniejszyć apetyt" lub "pij 3 litry wody, by zapobiec odkładaniu się tłuszczu", a budzące podziw zdjęcia "przed i po" często nie ukazują całej prawdy: zdecydowana większość ludzi po diecie wraca do swojej starej sylwetki. Sęk w tym, że nagły przyrost wagi nie jest ani winą braku samokontroli, ani rodzaju diety, lecz samym faktem, że w ogóle zaczęliśmy się "odchudzać".

Na przekór ewolucji

To, że ludzie nigdy nie byli stworzeni do diet, wie najprawdopodobniej większość osób propagujących swój nowatorski program odchudzający. Jeśli byłyby one tak skuteczne, jak to głoszą ich twórcy, wkrótce po kilku latach zniknąłby problem nadwagi i otyłości, a cały biznes umarłby śmiercią naturalną. Niezadowoleni klienci, skarżący się na powrót do starej wagi po ukończeniu zakupionej diety, usłyszą: "musicie się bardziej postarać", "porażka to tylko element sukcesu", tudzież "polecamy nasz najnowszy, udoskonalony program".

Prawda jest jednak taka, że organizm człowieka jest bardziej uparty niż niejeden miłośnik diet. Mimo że świat poszedł do przodu, a życie w cywilizowanych krajach zapewnia poczucie pewnego rodzaju bezpieczeństwa, nasze mechanizmy obronne nadal działają, a my przeważnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dla nas, nowa dieta to szansa na wymarzoną sylwetkę w sam raz na nadchodzące lato lub imprezę. Natomiast dla naszego ciała to sygnał, że czas przejść w tryb oszczędnościowy, bo czasy dobrobytu dobiegły końca. Cel: przetrwanie. Dlatego niedostarczenie odpowiedniej ilości kalorii skutkuje spowolnionym metabolizmem, gorszym nastrojem, spadkiem energii. Wytwarzany jest hormon stresu, kortyzol, mający daleko idące skutki dla całego organizmu. Ciało nastawia się na magazynowanie energii, dlatego odstępstwa od diety, tzw. "cheat day", lub powrót do starego, "normalnego" stylu odżywiania się po zakończeniu kuracji skutkuje szybkim przybraniem na wadze. Co więcej, bardzo często następne próby zgubienia kilogramów kończą się niepowodzeniem, bo nasz organizm "uczy się na błędach", zapewniając sobie tym samym szanse na lepsze poradzenie sobie z następną możliwą sytuacją kryzysową.

Zdrowy posiłek

Na przekór samym sobie

Jak się okazuje, nie tylko sposób w jaki jesteśmy skonstruowani znacznie utrudnia uzyskanie trwałych efektów przy jakiejkolwiek kuracji odchudzającej. Tak naprawdę przechodząc na dietę działamy na własną niekorzyść, rozpoczynając walkę z myślami. Tematem przewodnim staje się sformułowanie pod tytułem "nie wolno mi", co niestety działa w odwrotną stronę. Powiedzenie "zakazany owoc smakuje najlepiej" jest w tym przypadku niezwykle trafne, jako że zazwyczaj najbardziej mamy ochotę na to, czego nie możemy mieć. Zauważają to w szczególności osoby na diecie, które sobie czegoś odmawiają. Jeśli kiedyś nie lubiliście masła orzechowego, a trzy kosteczki czekolady wystarczały wam w zupełności, to wkrótce przekonacie się, jak szybko takie rzeczy mogą ulec zmianie.

Dieta zaburza nasz stosunek do jedzenia, nierzadko prowadząc do sporych problemów. A my, zamiast porzucić ten tok rozumowania i zaakceptować, że te wymyślne diety nie są i nigdy nie będą skuteczną metodą na wiecznie szczupłą sylwetkę, winimy samych siebie, popadamy w coraz większe kompleksy i zataczamy błędne koło, wyszukując najnowszych nowinek dietetycznych i rewolucyjnych metod z nadzieją na znalezienie Świętego Graala. Prawda jest jednak o wiele mniej skomplikowana, a zarazem trudniejsza do przełknięcia: racjonalne odżywianie, połączone z regularnym wysiłkiem fizycznym to najczęściej najlepsza metoda na zachowanie zdrowej sylwetki. Chudniemy, jeśli spalamy więcej energii, niż jej przyjmujemy: niekiedy już 200 lub 300 kalorii poniżej naszego zapotrzebowania energetycznego wystarcza, by odnotować powolny, a jednocześnie stabilny spadek wagi. Jako że przeciętna kobieta zużywa na dobę około 2000-2200 kcal, a mężczyzna 2500-2700 kcal, diety 1500, 1200, 1000, a nawet 800 kalorii, choć niezwykle popularne, są tak naprawdę gwarancją niepowodzenia. Nie dajmy się zwieść! ;)

DIETA / ZDROWA ŻYWNOŚĆ / ODCHUDZANIE