Każdego dnia z licznych reklam polecających cudowne sposoby na schudnięcie, zdrowy wygląd i młodość uśmiechają się do nas smukłe nastolatki. Niestety żona Roberta Lewandowskiego jest jedna, a podobnymi zasobami finansowymi może dysponować jedynie elita salonowa. Prasa kolorowa podsyca wizerunek pięknej i zadbanej kobiety, która mimo urodzenia dziecka radzi sobie we wszystkim wzorowo. Co prawda często na zdjęciach sztab niań gania za maluchami, a młoda mama ma dozgonny abonament w klinice medycyny estetycznej, ale przecież liczy się efekt. Kogo stać na polecane przez nasze super bohaterki – fitneski produkty?
Można spokojnie uznać, że nikogo i postawić jedynie na zdrowo rozsądkowe podejście i konsekwencję. Koszt miesięcznych spotkań z trenerem personalnym to niemały wydatek. Co sprawi, że zbliżymy się do upragnionego wizerunku? Praca i świadome podejście. Niestety w 90% wygrywa z nami nie brak środków, a lenistwo. Do tego dochodzi zero świadomości żywieniowej i ogólnej wiedzy na temat naszego ciała, a jest ono naprawdę bardzo proste w obsłudze i przewidywalne. Niestety i w tym przypadku przegrywamy z lenistwem, bo wiele pań uważa, ze wiedza na temat układu kostno – mięśniowego jest zarezerwowana dla siłownianych sterydowców, męskich szowinistów oraz zniewieściałych strojnisiów uzależnionych od lustra.
Podstawowa wiedza na temat naszego organizmu jest niezbędna do jego kontrolowania. Jeśli nie towarzyszą nam poważne urazy i choroby przewlekłe – możemy nad nim swobodnie panować do późnej starości. Tak. Spokojnie do 60-70 lat być w dobrej kondycji, a przede wszystkim emanować samozadowoleniem i radością. Ciało ludzkie jest wytrzymałe. Oczywiście i w świecie zwierząt jak ma jakiś osobnik wykonać czynności fizyczne jak polowanie, uciekanie, bezsensowne skakanie itp. – woli poleżeć. Żaden jednak z nich nie spędza unieruchomione kilka godzin przy komputerze w średnio wygodnej pozycji. Aktywność jest nam więc potrzebna do zbilansowania musów rzeczywistości, od których dobrze byłoby uciec, ale się nie da.
Do teorii trzeba niestety również dodać umiejętność dostarczania organizmowi potrzebnych racji żywieniowych. Niby jedzenie to podstawowa czynność naszego życia, ale jeść z sensem – niewiele osób potrafi. I znów tak jak organizm musi wydatkować energię i aby aktywować członki potrzebuje do tego ruchu, tak wcale nie potrzebuje się nażerać przez cały dzień produktami, jakie reklamują również słodkie i filigranowe nimfy.
Wiedza, wiedza, wiedza, świadomość, świadomość, świadomość, aż nagle to wszystko stanie się automatycznymi nawykami.
Od czego zacząć? Od zaczęcia, bo myślenie o tym, czy odkładanie na jutro nic nie da. W zależności od obiektywnej oceny własnych możliwości i celów – wyzbyć się wymówek, że ona ma masażystę, a tamtej dietetyk przyrządził obiad. Wrzucić na luz. Nie są nam potrzebne specjalne diety, ani harmonogramy wymyślnych produktów, którymi mamy rzekomo uzdrowić nasze ciało. Nie musimy katować się kilka godzin z trenerem na obozach za kilka tysięcy, ani korzystać z reklamowanych przez właścicieli marek produktów. Ruch i w miarę mądre jedzenie wystarczy, a wiedza czeka na nas wszędzie. Dajmy sobie rok na zmianę. Nie tydzień czy dwa zajazdu, który jedynie nas zniechęci. Nie wczasy odchudzające, spalacze tłuszczu czy posiłki z sproszkowanej chemii. Rok 3-5 razy w tygodniu godzinnego, ale minimum średnio – zaawansowanego ruchu. 3 posiłki, które muszą nas przy tym ruchu zaopatrzyć w paliwo w okolicy 1500 – 1700 kalorii dziennie. To sporawo i wystarczy jeśli nie zapomnimy o rybach, owocach, nabiale warzywach i mięsie, którego wcale nie trzeba jeść codziennie. Ważne są ilości, bo można jeść tylko sałatki i tyć kilka kilogramów na miesiąc. Jest jeszcze jedna złota rada. Prosta. Banalna. Łatwa. Woda. Pić z cytryną ile nam się podoba. Pić. Pić. Pić. Filtrować toksyny. Zmusić przemianę materii do pracy. A co z przyjemnościami? Czekolada z wytrawnym winem?? Jak najbardziej!
Co się stanie kiedy będziemy uzupełniać wiedzę, zwracać uwagę na to co jest w lodówce i nie stronić od spoconej koszulki? Zmiany zaczną się pojawiać w oczach naszych znajomych. W najbliższym otoczeniu i w lustrze, gdzie pojawi się kobieta, która przypomni sobie co to znaczy… być kobietą…!